czwartek, 23 stycznia 2014

Prolog

Ona :
Siedziałam  na chodniku przy jednej z ulic. Moje trampki mokły w kałuży. Co chwilę jakiś samochód przejeżdżał bardzo szybko i mnie ochlapywał. Miałam to gdzieś, tak jak i całą resztę spraw, które mnie dotyczyły. Wszystko jak zwykle nie mogło zależeć tylko ode mnie. Od dawna przestałam się za wszystko obwiniać. To ludzie, którzy mnie otaczali byli do niczego. Wyciągnęłam kilka pogiętych zdjęć z kieszeni spodni. Pierwszym z nich było zdjęcie mojej całej rodziny. Mama, tato, ja i Sven. Wszyscy uśmiechnięci, taka idealna rodzinka. - ' Co za kłamstwo.' - powiedziałam w myślach. Porwałam je na kawałki, które znalazły się w kałuży. Drugie zdjęcie było z moimi przyjaciółmi. Oni może niewiele mi zawinili, ale nie umieli mnie podnieść z dna. Nie dali rady udźwignąć moich problemów. Nie zrozumieli mojego uczucia i nigdy go nie potrafili zaakceptować. - ' Nie zasłużyli na miano moich przyjaciół'.- znów skomentowałam w myślach. Zdjęcie podzieliło los pierwszego. No i wreszcie trzecie i ostatnie. Najbardziej zniszczone, bo ciągle miałam je przy sobie. Nawet gdy szłam spać, to kładłam je sobie pod poduszkę. On, jego uśmiech, oczy i włosy. Ten jego cały urok. Ta cała nasza historia, przykra niestety. Z trudem je porwałam, ale jednak to zrobiłam. Wylądowało tam, gdzie dwa wcześniejsze. W dodatku kilka moich łez wpadło do wody. Wstałam i spojrzałam na kawałki zdjęć w kałuży. - ' Obyście się już nigdy nie pojawili w moim życiu. Poradzę sobie bez was, pierdoleni egoiści'. -odeszłam stamtąd. Poczułam się lepiej, że oficjalnie wyrzuciłam ich wszystkich z mojego życia. Byłam teraz wolna, jak ptak. Mogłam wreszcie rozłożyć skrzydła i odfrunąć od tej szarej rzeczywistości. Helen Braun od dzisiaj była niezależna.

On :
Siedziałem przy kuchennym stole. Z trudem wcisnąłem w siebie kanapki, które mama zrobiła mi na śniadanie. Dojadałem właśnie ostatnią, gdy do kuchni weszła Susann. Po godzinnym siedzeniu w łazience, wreszcie przyszła na śniadanie. Mama była zajęta zmywaniem naczyń. Dlatego nie powtarzała, że się spóźnimy. Susann uśmiechnęła się podejrzanie. Nie byliśmy szczególnie zgranym rodzeństwem. Często się kłóciliśmy. Potrafiliśmy też na siebie donosić do rodziców. Ja z tego wyrosłem, ale moja piętnastoletnia siostra nie. Z pewnością teraz też dowiedziała się czegoś i chciała powiedzieć mamie. Stąd ten jej durnowaty uśmieszek.Miałem tylko nadzieję, że nie zna mojego największego sekretu. Mama przecież mówiła, że żadnych dziewczyn, że liczą się skoki. Ja jej słuchałem, ale moje serce nie. Niestety wszystko się przez to rozleciało. Ja wyszedłem na chama i bezuczuciowego człowieka, a ona została zraniona. Nie powinienem pozwalać mamie, by aż tak wtrącała się w moje życie.  Jestem już dorosły, więc muszę sam decydować o swoim życiu. Niestety było za późno. Straciłem ją na zawsze.
-Mamo, a ty o tym wiedziałaś?- zaczęła Susann.
-O czym kochanie?- mama oderwała się od swojego zajęcia. Czekała na to co powie Susann. Musiałem szybko coś zrobić.
-Spóźnisz się do szkoły! - powiedziałem głośniej. Wyciągnąłem ją z domu. Zdążyła tylko złapać torebkę i kurtkę. Wyszliśmy przed dom. Susann była trochę przerażona. Sam nie wiedziałem, że mam tyle siły, by pociągnąć ją za sobą, jak walizkę na kółkach. - Możesz się nie wtrącać w moje sprawy, do jasnej cholery?! - wydarłem się na nią. Spojrzała na mnie swoimi wielkimi, niebieskim oczami. Nigdy jeszcze nie byłem aż tak na nią wkurzony.- Nie wiem skąd o tym wszystkim wiesz. Nieważne, ale to moja sprawa. Mama nie musi wiedzieć, że jest ktoś, kogo lubię bardziej od innych.
Zostawiłem ją i poszedłem przed siebie. Nie chciałem spóźnić się do szkoły. Miałem spore zaległości, więc spóźnienia nie były mile widziane w oczach nauczycieli.


***

Witam was na moim blogu. Mam nadzieję, że historia, którą wymyśliłam spodoba się wam.
Nie szukałam żadnych informacji o rodzinie Andiego, dlatego po prostu sobie ją wymyśliłam.
(Jesteś tu = zostaw komentarz , piszesz coś = zostaw linka)
Rozdziały będą co czwartek.
Pozdrawiam ;*


5 komentarzy:

  1. Bardzo mi sie podoba ;3 Zaciekawiło mnie :) Zwłaszcza że jest Welli <3 Jego siostra jest strasznie denerwująca,hehe, ale takie uroki rodzeństwa :)
    Zapraszam na mojego bloga, nie o skokach a o BVB jesli masz ochotę poczytać lub skomentować- będę bardzo zadowolona :)
    Z niecierpliwością czekam na następny :3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba. Przyjemnie się czyta i jeszcze jest Welli. Mam słabość do Andiego ;) Zostanę.
    Czekam na pierwszy rozdział i pozdrawiam :)
    siadaj-kolo-mnie.blogspot.com
    wielki-gatsby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. O jezusie! Kocham Cię po prostu!<3 Wellinger w bohaterach, w tle gra mi James Arthur.Czego chcieć więcej?
    Czekam na nexty! ^^

    A Ciebie zapraszam do mnie;
    http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znalazłam się tu przez przypadek i dzięki Bogu juz tu zostaje ;)Piszesz wspaniale. Czeka nas tu ciekawe opowiadanie ;D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń