On:
Dotarłem do jej domu. Bałem się zadzwonić do drzwi. Nie wiedziałem co mogę tam zastać. Serce waliło mi jak oszalałe. Jednak czułem się za nią odpowiedzialny. To przeze mnie jej ojciec na nią krzyczał. Ja jej narobiłem tych problemów. Zadzwoniłem do drzwi, ale nikt nie otwierał. Stałem tak przez chwilę. Postanowiłem wracać. Nagle drzwi się otworzyły i zobaczyłem jej ojca.
- A ty do kogo?- wybełkotał chwiejąc się na wszystkie strony.
- Do Helen. Martwię się o nią. Gdzie ona jest?
- A skąd ja mam to kurwa wiedzieć.- jej ojciec nie był zbyt miłym człowiekiem. Nawet nie interesował się nią. Od razu go nie polubiłem. Poszedłem sobie stamtąd bo, co innego miałem zrobić? On na pewno nie był w stanie powiedzieć, gdzie ona jest. Może jej coś zrobił i uciekła z domu. Musiałem ją znaleźć jak najszybciej.
Byłem już wszędzie, a nogi cholernie mnie bolały. Postanowiłem pójść do parku i odpocząć chwilę na ławce. Czułem się taki zrezygnowany, że jej nie znalazłem.
Ona:
Siedziałam w parku, kiedy to moim oczom ukazała się postać Wellingera. Chciałam stamtąd uciec, ale on mnie już zauważył. Nie miałam więc wyboru. Niechętnie chciałam spotkania z nim, po tym co zobaczył. Wstydziłam się swojego ojca i akurat on musiał go "poznać".
Andi usiadł obok mnie na ławce. Widać było, że jest zmęczony.
- Wreszcie cię znalazłem. - powiedział i położył głowę na oparciu ławki.
- A szukałeś mnie?- byłam zaskoczona, tym co mi powiedział.
- Od rana.
- I po co?
- Martwiłem się o ciebie, Helen.
- Ty o mnie? Dlaczego?- ciężko było mi zrozumieć Andreasa. Właściwie od zawsze o tym marzyłam, by on się o mnie martwił. Tak jak większość dziewczyn w mojej szkole. Tylko, że dziwnie się z tym czułam.
- Bałem się, że twój ojciec coś ci zrobił.
- Posłuchaj, alkoholizm mojego ojca jest moim największym sekretem. Tylko ty o tym wiesz.
- Obiecuję zachować to tylko i wyłącznie dla siebie.
- Mam taką nadzieję.
Zapadła cisza. Cieszyłam się w duchu, że obiecał zachować to dla siebie. Nie chciałam, by zaraz wszyscy wiedzieli, a w szczególności Susann. Potem dowiedziałaby się o tym Monica. Tyle dobrego, że mogłam mu zaufać.
- Mam wrażenie, że po tym co wydarzyło się u mnie w domu, to ty mnie unikasz. -odezwał się Andi.
- Nieprawda.
- Helen, przecież to widzę.
- Wydaje ci się. - naprawdę nie chciałam mu się tłumaczyć. Starałam się jakoś wymigać od odpowiedzi. Musiałabym zacząć od tego, co nagadała mi Paula.
- Uważam, że jest to prawda. Nie lubisz mnie?
- Nie o to tutaj chodzi.
- To o co?
- Nie pasuję po prostu do waszego towarzystwa.
- Posłuchaj, Monica to znajoma Susann, a do mnie się tylko przystawia. Ja jej nawet dobrze nie znam. Susann zaprasza ją do domu i spędza z nią dużo czasu. W szkole to ja właściwie nie mam bliskich przyjaciół. Więcej mam ich na skoczni.
- Paula mi to uświadomiła, że co najwyżej to chcecie się ze mnie ponabijać.
- Przecież ona mnie nienawidzi, to na pewno nigdy nic dobrego na mój temat ci nie powie.
- Sama nie wiem.
- Helen, ja cię lubię, nawet bardzo niż bardziej cię lubię.
- Możesz jaśniej?- nie mogłam się połapać w tym co powiedział. To co mówił zabrzmiało bardzo dziwnie.
- Kocham cię.
- Co?
- No, kocham cię.
Wstałam z ławki i poszłam stamtąd. W głowie mi się nie pomieściło, że w takim kimś jak ja on chciał się zakochać. Przecież wokół niego kręciło się tyle pięknych dziewczyn. To było niemożliwe. Może Paula miała rację. Chociaż Andi miał rację, że ona nic dobrego nie mogła na niego powiedzieć, bo go nienawidziła. Dlatego nie mogłam jej wierzyć.
On:
Wróciłem do domu późnym wieczorem. Czułem się odrzucony. Dlaczego ona poszła, gdy jej wyznałem swoją miłość. Może tylko sobie ubzdurałem, że ona mnie lubi, albo czuje coś więcej. Byłem głupi.
- Andi, gdzieś ty był? Już miałam dzwonić na policję. - usłyszałem głos mamy dobiegający z kuchni.
- Nie pytaj gdzie byłem. Ciesz się w ogóle, że wróciłem. Mogłem przecież rzucić się pod pociąg, albo skoczyć z mostu.
- Dziecko, co ty wygadujesz?
- Jestem zmęczony.
Zamknąłem się w pokoju. Nie miałem ochoty rozmawiać z mamą, a tym bardziej patrzeć na Susann. Jak na faceta byłem za bardzo wrażliwy. Nie wiedziałem, że aż tak. Zachowywałem się jak baba. Może po prostu zależy mi na Helen i stąd to takie zachowanie.
Starałem się zasnąć, ale niestety na marne. To nie miało sensu. Postanowiłem do niej pójść. Ubrałem się i wymknąłem z mieszkania. Przecież ona musiała ze mną porozmawiać.
Ona:
Tej nocy nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o tym, co on mi powiedział. Może niepotrzebnie stamtąd uciekłam. Zachowałam się jak zwykła gówniara. Byłam sama w domu. Ojciec gdzieś wyszedł i nie wracał. Zaczynałam się o niego martwić. Nawet zapomniałam, że zrobił mi tyle przykrości. Ci jego koledzy byli podejrzani i nie wiadomo co mogło się wydarzyć.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to ojciec i poszłam otworzyć. To był Wellinger. Myślałam, że dał sobie spokój po tym w parku.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam.
- Helen, musimy porozmawiać.- siłą wepchnął się za drzwi. Zamknął je z trzaskiem i stał na przeciwko mnie.
- Posłuchaj, mój ojciec zaraz może wrócić.
- Nie obchodzi mnie to.- on był bardzo stanowczy.- Musimy porozmawiać.
-Nie mamy o czym.
-Helen, nie mów tak.- podszedł do mnie i ujął moją twarz w dłonie. -Kocham cię.
Nagle drzwi do domu się otworzyły. Do środka wszedł mój ojciec. Wiadomo w jakim stanie. Odsunęliśmy się od siebie. On popatrzył na mnie. Podszedł do mnie chwiejnym krokiem i z całej siły popchnął mnie na lustro, które wisiało na ścianie. Rozbiło się, a jeden z odłamków skaleczył mnie w ramię. Poczułam pieczenie i odruchowo złapał się za nie.
-Powinieneś już iść.- powiedziałam do Andiego.
-Ale Helen...
-Poradzę sobie. Zawsze byłam z tym sama, więc teraz też sobie poradzę.
Wyszedł, chociaż do końca nie był przekonany, żeby to zrobić. Ja pozbierałam roztłuczone lustro i poszłam do siebie. Nie chciałam znów wchodzić w drogę mojemu ojcu.
______________________________________
Przepraszam za opóźnienie, ale miałam problem z dodaniem tego rozdziału.
Welli wyznał jej miłość... tylko dlaczego ona wtedy sobie poszła? :o Na pewno jakiś wpływ na to miały słowa jej przyjaciółki na temat skoczka, ale nie powinna jej słuchać, bo widać, że Andiemu strasznie zależy na Helen. W końcu przyszedł do niej do domu, narażając się ojcu dziewczyny i bądź, co bądź prawie doszło do pocałunku, ale coś, a raczej ktoś im przeszkodził. Mam nadzieję, że Helen przemyśli słowa Wellingera na spokojnie i niech nie myśli o Susann czy Monice, tylko niech pomyśli nad własnym szczęściem, które może ją czekać przy boku skoczka.
OdpowiedzUsuńPS. jeśli masz czas - u mnie nowy rozdział.
Wow ... wyznania miłości to ja się tutaj nie spodziewałam, ale jestem pozytywnie zaskoczona. I Helen chyba również się tego nie spodziewała, a raczej to do niej nie dociera ... ach, niech ona zrozumie że jest dla kogoś wyjątkowa :) Miło się czyta jak to Andi się o nią martwi. I w sumie słusznie, bo jej ojciec mimo wszystko jest niebezpieczny. Czekam na to aż Helen odważy się wyznać swoje uczucia, bo podejrzewam że darzy Andiego tym samym co on ją :)
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy to myślałam, że ojciec Helen będzie bardziej agresywny do Andiego, ale na całe szczęście się pomyliłam. Dobrze, że nic mu nie zrobił...Gołym okiem widać to, że chłopak martwi się o nią i chce dla niej jak najlepiej. W innym przypadku nie szukałby jej cały dzień...I wyznał jej miłość! Może jestem naiwna, ale ja w to wierzę i liczę na to, że Helen również uwierzy. Andi nie wydaje się być chłopakiem, który chce ją wykorzystać. Może przemyśli sobie na spokojnie jego słowa i jakoś ze sobą pogadają ;)
OdpowiedzUsuńWspółczuję jej takiego ojca, może wkrótce jej koszmar się skończy...
Pozdrawiam ;* [wellingerandreas]