czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 4

Ona:
Był sobotni wieczór. Szłam właśnie do Wellingera na imprezę. Nic nie powiedziałam ojcu, bo na pewno nie pozwolił by mi wyjść. Spał pijany, więc mogłam spokojnie wyjść. Bałam się potem wracać, ale postanowiłam zaryzykować.
 Już na zewnątrz słychać było muzykę. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Andi. Uśmiechnął się na mój widok.
- Cześć, już myślałem, że nie przyjdziesz. - wpuścił mnie do środka.  Zobaczyłam, że jest bardzo dużo ludzi. Oprócz niego tak naprawdę nikogo dobrze nie znałam. No, może oprócz naszej szkolnej gwiazdki. Monica nie mogłaby opuścić żadnej imprezy, a szczególnie u Wellingera. Zobaczyła mnie i od razu zmierzyła wzrokiem. Wiedziałam, że do nich nie pasuję, ale przecież nie mogłam już wyjść.
Czułam się wyobcowana z otoczenia. Każdy siedział w grupkach, albo tańczył. Zobaczyłam, że Monica rozmawia o czymś z Susann. Nie przepadałam za siostrą Wellingera. Chociaż widziałam ją tylko kilka razy w życiu.
On:
Przychodziło coraz więcej ludzi, więc impreza się rozkręcała. Cieszyłem się z obecności Helen. Już się bałem, że nie przyjdzie. Nie miałem jednak dla niej za dużo czasu, bo ktoś ciągle przychodził, albo ktoś chciał zamienić kilka słów. Ja jednak dość krótko przykuwałem uwagę gości. Na mojej imprezie zjawił się Kraus, Geiger i dwóch największych świrów, czyli Wank i Freund. Oni zwrócili na siebie uwagę, tym sposobem ja miałem trochę spokoju. Nie na długo.
- Gdzie ta twoja niunia?- zapytał Wank. Chodziło mu z pewnością o Helen.
- Nie mów tak o niej. Przypominam ci, że ona jest tylko moją koleżanką. - musiałem doprowadzić go do porządku. Jeszcze by coś palnął przy niej.
- Wyluzuj. - ciągle rozglądał się po ludziach. Pewnie chciał odnaleźć Helen. Na szczęście jej nie znał. Zaraz zaczął by ją podrywać. Tylko, że to mogłoby ją zrazić. Ona nie była taka jak wszystkie inne, z którymi Wank miał do czynienia.
Zostawiłem go i poszedłem poszukać Helen. Zobaczyłem, że siedzi sama. Natychmiast znalazłem się przy niej.
- Przepraszam, że zostawiłem cię samą.
- Nie masz za co mnie przepraszać. Nie musisz. - ona jak zwykle była smutna. Przecież miała taki ładny uśmiech. Niestety, rzadko się uśmiechała.
- Dlaczego nie muszę?
- Po prostu nie musisz.
- Chodź, musisz kogoś poznać.
Złapałem ją za rękę i poprowadziłem. Postanowiłem przedstawić ją moim kolegom ze skoczni. Trochę byłem zmęczony ich towarzystwem. No, ale zaprosiłem ich na moją imprezę.
Przedstawiłem im Helen. Byli pod wielkim wrażeniem. Ona potraktowała ich tak jak należy, czyli jak normalnych ludzi. Nie piszczała na ich widok, ani nic innego. To było jej kolejną zaletą. Ona po prostu nie miała wad.
- Chodź stąd. - powiedziałem jej do ucha. - Za dużo tutaj ludzi.
- Dokąd?- zapytała.
 -Do kuchni.
Ona:
Siedzieliśmy w kuchni na stole. Piliśmy piwo,  chociaż ja brzydziłam się alkoholem. Tam w reszcie części jego domu trwała impreza. My tu siedzieliśmy sami. Nie rozmawialiśmy wcale. Każde z nas milczało. Nie rozumiałam postępowania Andreasa. Przedstawiał mnie kolegom, którzy dziwnie na mnie patrzyli. Sama nie wiedziałam o co im chodziło. Teraz siedział ze mną w kuchni, a całą resztę zostawił. Nawet Monic olał. Dobrze, że nie wiedziała z kim siedział, bo by się wściekła i zrobiła mi niezły dym.
- Masz kogoś?- nagle zapytał.
- To znaczy?
- Chodzi o to, czy jesteś z kimś w związku.
- Nie.
- A ten Hubert?
-To jest tylko mój kolega.  Bliżej jest z Paulą niż ze mną.
- No, właśnie. Paula, ona mnie chyba nienawidzi.
- Paula już po prostu taka jest.
- Rozumiem.
Ja niestety nic tu nie rozumiałam. Paula mnie przed nim ostrzegała. Nie był on jednak chodzącym złem. Ona chyba przegięła. Teraz mogłam być tego pewna. On przecież był bardzo miły. Nie wierzyłam, że może mnie w jakiś sposób skrzywdzić.  Paula miała po prostu złe wyobrażenie o nim.
Wypiłam kolejny łyk piwa. Zauważyłam, że on przysunął się do mnie. Wcześniejsza odległość między nami była większa. Odsunęłam się od niego.
- Nie uciekaj. - złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego. Już miałam zabrać swoją rękę, ale on ścisnął ją jeszcze mocniej. - Helen, proszę. - dotknął moich włosów. Jeden z kosmyków przesunął mi za ucho. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Potem swoją dłoń położył na moim policzku. Miał taką ciepłą dłoń. Zabrałam ją z mojej twarzy.
- Co ty robisz? - zapytałam. Nie dostałam jednak odpowiedzi. On tylko popatrzył na mnie. Położył rękę na moim udzie. Przesunął trochę wyżej. Jego dotyk sprawiał, że miałam dreszcze na całym ciele. Obserwowałam jego dłoń. Gdy podniosłam wzrok zobaczyłam, że on na mnie patrzy. Był jeszcze bliżej mnie. Wreszcie mnie pocałował. Nie potrafiłam odepchnąć go od siebie. Mocniej zacisnął dłoń na moim udzie. Wiedziałam, że źle robię. On się tylko bawił, a ja brałam to na poważnie. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny.
- No ładnie. - nagle usłyszałam głos Susann. Natychmiast się od siebie odsunęliśmy. Było mi tak głupio, że ktoś nas na tym przyłapał. Susann zaczęła się śmiać. Ja zeszłam ze stołu. Wybiegłam stamtąd potrącając jego siostrę, która stała w drzwiach. On wybiegł za mną. Ja zdążyłam ubrać buty i złapać kurtkę w ręce. Spojrzałam na niego,  a potem się odwróciłam i wyszłam. On wyszedł za mną.
- Helen, zaczekaj!- krzyczał za mną. Nie słuchałam go, tylko pobiegłam przed siebie. On biegł za mną. Nagle mnie dogonił i zaszedł mi drogę.- Nie przejmuj się Susann.
- Daj spokój. Nic się nie wydarzyło.
- Nie mów tak.
- Ja wiem, że może chciałeś się ze mnie pośmiać. Z tego, że jestem taka naiwna. Dobrze ci to wyszło.
-Co ty wygadujesz?!
-Ja wiem wszystko. Nie musisz udawać.
Poszłam przed siebie, a on został tam na tej ulicy. Zaczęłam płakać, bo zawiodłam się na nim. Przez chwilę myślałam, że jest w porządku. Tymczasem zrobił sobie ze mnie żarty. W tamtej chwili po prostu pomyślałam sobie za dużo. On chyba wiedział, że mi się podoba i postanowił to wykorzystać. Jeszcze musiała przyłapać nas akurat Susann. Monica się o tym dowie.
Gdy wróciłam do domu, to ojciec nie spał. Był jednak pijany. Przyszedł z kuchni i popatrzył na mnie. Czekał chyba na mnie i zdążył wypić kilka piw. Trochę się już zataczał.
-Gdzieś ty była?! - wydarł się na mnie.
-Nieważne. - odpowiedziałam i chciałam odejść. On złapał mnie za rękę. Bardzo mocno ścisnął.
-Ty mała zdziro! - wydarł się na mnie. Łzy natychmiast napłynęły mi do oczu. Chciał mnie uderzyć, ale się zachwiał i uderzył ręką w lustro. Rozciął sobie rękę. Ja uciekłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Opadłam na łóżko i zalałam się łzami.

______________________________________________
Trochę późna pora, ale lepiej późno niż wcale.
Przepraszam za zaległości na waszych blogach, ale obiecuję je nadrobić.
Ostatnio mam sporo rzeczy na głowie. Obiecuję je nadrobić.
Za tydzień może nie być rozdziału, ponieważ muszę się uczyć sporo w następnym tygodniu.
Zrobię wszystko co w mojej mocy, by jednak napisać ten rozdział.
Pozdrawiam i proszę o cierpliwość, jeśli chodzi o wasze blogi. :)

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Bardzo szkoda mi zarówno Helen, jak i Andiego. Czemu Helen mu nie ufa ? Rozumiem, że on jest skoczkiem i może jej się wydawać, że nie zwróciłby uwagi akurat na nią. Mam nadzieję, że sprawa się wyjaśni, czekam na następny. Pozdrawiam Kukulka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaję mi się, że Andi się nie bawi Helen. Chyba coś do niej czuje, a ona go odpycha, bo myśli, że jest inaczej. Czekam na dalszy ciąg. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no, ale Andi jej nie chciał wykorzystać, prawda? On taki przecież nie jest...Widać, ze jest w szczery w swoim postępowaniu, co do Helen...To inni mają jakieś chore zdanie na jej temat i zupełnie nie rozumiem, dlaczego. Szkoda mi jej, bo nie dość, że ma ciężkie życie to jeszcze się będzie tym zadręczać :( A ten pocałunek...No, no :) Tak nie całują faceci, którzy się chcą zabawić! :D
    Czemu jego siostra musiała wejść w takim momencie, co?
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, no to się działo widzę! :-)
    Dobrze, że Helen poszła na tą imprezę, która chyba niezbyt dobrze się dla niej skończyła ;/ Kurczę, głupio wyszło z tym pocałunkiem, no bo on jej nie chciał wykorzystać, ale Helen pomyślała inaczej i niefajnie wyszło.
    No nic, czekam na nexty! ^^

    Zapraszam na siódemkę! http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, a już było tak dobrze. Myślę że Helen troszkę przesadziła, w końcu w zachowaniu Andiego nic złego nie było. Nie powinna przejmować się Monicą i siostrą Wellingera, a tym bardziej porównywać chłopaka do tych 'bezmózgów'. Tym bardziej że za nią wybiegł i próbował tłumaczyć, gdyby było inaczej zostałby w domu i śmiał się z niej z innymi. Mam nadzieję że porozmawiają i Helen mu wreszcie zaufa :)

    [lazurowe-spojrzenie]

    OdpowiedzUsuń