czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 5

On:
Obudziłem się z wielkim bólem głowy. Ktoś tłukł się w kuchni co przyprawiało mnie o jeszcze większy ból. Miałem wrażenie, że zaraz mi pęknie. Podniosłem się z łóżka i usiadłem na jego brzegu.
Złapałem się za moją głowę i starałem się ignorować hałas pochodzący z kuchni. Po wyjściu Helen przesadziłem z alkoholem. Wiem, że tak nie można, ale nie mogłem znieść tych uczuć, które wtedy się we mnie kłębiły. Byłem wściekły na Susann. Gdyby potrafiła pilnować swojego nosa, to byłoby dobrze. Helen pewnie się na mnie obraziła. Nie chciałem by odebrała moje zachowanie właśnie w taki sposób. Niestety, rodzeństwa się nie wybiera. Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Zobaczyłem Wanka, który głupio się uśmiechał. Wszedł i rozsiadł się w moim fotelu.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałem.
- Wczoraj po wyjściu tej twojej laski strasznie się upiłeś. Ktoś musiał się tobą zająć i wypadło na mnie. - głośne gadanie Wanka sprawiało, że głowa jeszcze bardziej mnie bolała. - Co ona tak szybko się zmyła?
- Nieważne.- nie miałem ochoty na roztrząsanie tego wszystkiego. Sam jeszcze nie do końca się pozbierałem. - Wszystko przez takie jedno chodzące zło.
- Jakie zło?- Wank zmarszczył czoło.
- Susann.- na sam wydźwięk tego imienia chciało mi się wymiotować. Wstałem i poszedłem do kuchni. Wank wyszedł za mną. Dom wyglądał tak, jakby przeszło po nim tornado. Trzeba było to jakoś ogarnąć przed powrotem mamy. W kuchni spotkałem Susann. Tam zdążyła już zaprowadzić porządek.
- Matko! Musimy to wszystko posprzątać.- powiedziała zrezygnowanym tonem Susann. Nie odezwałem się do niej ani słowem, ale miała rację.
- Pomogę wam. - zaoferował Wank. Chyba o to chodziło Susann.
We trójkę wzięliśmy się za sprzątanie domu. Dobrze, że Wank nam pomagał. Sami byśmy sobie nie poradzili w tak szybki sposób. W dodatku byłem na nią wkurzony. Ciągle myślałem o Helen. Nie wiedziałem jak naprawić tą sytuację.

Ona:

Była niedziela, a mój ojciec już od rana zaczął picie. Nie wychodziłam z pokoju, bo bałam się go po wczorajszej awanturze. Słyszałam tylko głosy jego kompanów. Nie miałam ochoty nawet wstać z łóżka. Nie byłam pewna, czy jutro iść do szkoły. Nie po tym co spotkało mnie w sobotę na imprezie u Wellingera. Paula miała rację, tylko ja byłam taka naiwna. Ciągle myślałam, że on wcale nie jest taki, jakim go widzi moja przyjaciółka. Z drugiej strony wiedziałam, że to nie jego wina, że Susann nas widziała. Teraz mogłam być pewna, że Monica mi nie da żyć. Susann na pewno jej powie o tym. Właściwie była taką plotkarą, więc na pewno wszyscy obecni się o tym dowiedzieli. No ładnie, nie miałam problemów, to sobie ich narobiłam. Tak jakby mój ojciec nie stwarzał mi wystarczająco dużo kłopotów.
Po południu wymknęłam się z pokoju. Postanowiłam się przejść. Nie mogłam ciągle siedzieć w domu. To miejsce jeszcze bardziej zaczęło mnie dobijać. Spacerowałam po ulicach  i obserwowałam ludzi. Każdy człowiek w sercu nosił problemy. Większe mniejsze, ale zawsze jakieś. Każdy kogoś kochał z daleka albo z bliska. A ja ciągle myślałam, że to ja mam najgorzej.
Spacerując dotarłam do parku. Usiadłam na ławeczce i zamknęłam oczy. Chciałam po prostu otworzyć je i obudzić się w innym świecie. Niestety takie coś byłoby nie możliwe. Zaczęłam się zastanawiać co robi mama. Byłam na skraju załamania a wszystko przez własną głupotę.
Nagle zobaczyłam, że ktoś siada obok mnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że obok mnie siedzi Paula i jej pies. Widocznie wyszła z nim na spacer.
- Cześć. Nie wiedziałam, że cię tu spotkam. - zaczęła rozmowę.
- Cześć. Tak sobie wyszłam po spacerować. - skłamałam i doskonale o tym wiedziałam. Paula nie znała mojej sytuacji w domu, a o wczorajszym nie chciałam jej nawet mówić. Zabiła by mnie i zakopała w tym parku.
- Jak było na imprezie?
- Było fajnie. - na tyle było mnie stać. Naprawdę nie miałam ochoty na rozmowy w tym temacie.
- Nie wyglądasz na mega zadowoloną.
- Paula, proszę cię. Skończ już wreszcie z tą swoją nienawiścią do Andreasa. Przestań mi wmawiać, że jest taki sam jak oni wszyscy.
- Przecież jeszcze nic na jego temat nie powiedziałam!- oburzyła się Paula.
- Wiem, ale pewnie już chciałaś.
- Jesteś przewrażliwiona.
- Może i tak, ale ty mi nagadałaś tych bzdur a ja w nie uwierzyłam i zachowałam się jak idiotka.
Wstałam z tej ławki i poszłam. Paula została na ławce i coś powiedziała do swojego psa. Gdy odwróciłam się drugi raz to ich już tam nie było. Zaczęło się powoli ściemniać, więc postanowiłam wracać do domu. Być może ojciec z kolegami skończył picie.
Zbliżałam się do swojego domu i nagle zobaczyłam jakąś postać. Było już szarawo, więc nie widziałam dokładnie kto to jest. Przyspieszyłam kroku i już miałam skręcać w stronę domu, ale usłyszałam swoje imię wypowiedziane przez znajomy głos. Głos, który doskonale znałam i pamiętałam. Nie dało się go zapomnieć. To był głos Andreasa.
- Co ty tu robisz? - to jedyne zdanie jakie w tamtej chwili przyszło mi do głowy.
- Chcę z tobą porozmawiać.
- Nie mamy o czym.- przyspieszyłam korku, ale on i tak znalazł się przy mnie.
- Helen, nie uciekaj. Muszę ci coś  wyjaśnić.
- Naprawdę, nie musisz. - chciałam się jakoś wykręcić, uciec, ale nie miałam żadnych możliwości.
- Przepraszam cię za moją głupią siostrę. Susann po prostu już taka jest. Lubi plotki i aferki.
Sama nie wiedziałam co o tym myśleć. W sumie to jego winą nie było, że miał taką, a nie inną siostrę. Rodzeństwa przecież sam sobie nie wybrał. Przypomniałam sobie słowa, które powiedziałam w parku do Pauli. Miały właśnie podobny sens.
- Przestań mnie traktować tak jak wszyscy. - dodał po chwili. - Myślałem, że ty spojrzysz na mnie inaczej. Tak jak ja na ciebie.
- Nie pasuję do twojego świata. Dlatego nie chcę należeć do twojego grona znajomych.
- Helen, nie mów tak.
Nagle zobaczyłam, że w naszą stronę idzie mój ojciec. Niestety trochę był pijany. Myślałam, że spalę się tam ze wstydu. Tylko nie w momencie gdy rozmawiałam z Andreasem. Nikt nie znał mojego największego sekretu. Nawet Paula i Hubert. Łzy same cisnęły mi się do oczu. Wstydziłam się alkoholizmu własnego ojca.
- Helen, do jasnej cholery! - usłyszałam bełkot mojego ojca. Przerażona spojrzałam w jego stronę. Bałam się go po ostatniej awanturze.- Zamiast się puszczać mogłabyś zrobić obiad! - wykrzyczał po chwil. Odwróciłam się i chciałam zostawić Andreasa. Jednak on złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Naprawdę chciałam mu tego wszystkiego oszczędzić. Nie chciałam też awantury na środku ulicy.
- Mogę ci jakoś pomóc?- zapytał.
- Zostaw mnie.- powiedziałam błagalnym tonem. On puścił moją dłoń, a ja poszłam do domu. Dłuższą chwilę stał tam, ale wreszcie poszedł. Ojciec poszedł za mną. Na szczęście w domu nie robił mi awantury. Z pewnością ta scena, którą odstawił była zrobiona specjalnie. Bał się, że komuś mogę powiedzieć o tym, co on wyprawia.

_________________________________________
Jednak udało mi się dzisiaj dodać rozdział. Przepraszam za to, że ten rozdział jakiś perfekcyjny nie był. Następny będzie lepszy.

9 komentarzy:

  1. Rozdzial świetny. ;) bardzo podoba mi sie to, że twoj blog nie jest taki jak wszystkie inne tzn. Nie taki słodki, nie tak kolorowy tylko bardziej zbliżony do codzienności. Tak trzymaj ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, właśnie mi na tym zależało żeby słodko nie było. :D

      Usuń
  2. Ach co za pech. Akurat jej ojciec musiał wyjść jak stała z Andim. Chociaż z jednej strony to dobrze. Helen nie powinna wszystkiego tłamsić w sobie. Powinna znaleźć osobę której może zaufać i wszystko powiedzieć. A tą osobą na pewno jest młody skoczek. Dziewczyna powinna się jedynie przełamać i nie patrzeć na niego przez pryzmat znajomych :) Strasznie lubię to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, nieciekawie wyszło z jej ojcem. Ehh, nie ma za ciekawego życia :/ Oby Hele udało się jakoś dogadać z Andreasem, bo musi w końcu komuś powiedzieć o jej sytuacji w domu. Nie może wszystkiego trzymać dla siebie, lepiej się komuś wygadać :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny blog!
    Dodawaj rozdziały jak najszybciej :)
    Masz już kolejnego stałego bywalca ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy następny rozdział?
    świetne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach ten Andi. Znalazł sposób, żeby odreagować w piciu...Jak taki mądry to niech się teraz męczy z kacem :D
    Kurczę żałuję, że jego siostra musiała wejść akurat w takim momencie, bo teraz wszystko wyglądałoby inaczej. Paula mnie zaczyna irytować. Powinna chcieć jak najlepiej dla przyjaciółki, ale nadal woli jej wmawiać, że Andi to cham i prostak.
    Szkoda, że ojciec dziewczyny musiał zobaczyć ich razem. Myślę, że Helen powinna się odważyć i wyznać mu całą prawdę o tym, co się dzieje u niej w domu...Jestem pewna, że by zrozumiał ;)
    Pozdrawiam ;* [wellingerandreas]

    OdpowiedzUsuń